Archiwum
O autorze
Ostatnie wpisy
![]() |
wtorek, 31 maja 2011
Kaj przygotowuje kolacjê. Nagle przyzywa mnie do¶æ zdecydowanie: - Kaja, do raportu! - Kotku, rozum ci odbiera czy masz kryzys wieku ¶redniego? - Ty nie ¿artuj sobie. Od dzi¶, je¶li bêdziesz chcia³a kupiæ co¶ do kuchni, to najpierw napiszesz podanie do mnie ze szczegó³owym uzasadnieniem, ¿e na pewno tego potrzebujesz. Kiedy ju¿ to kupisz, przyniesiesz, a ja nadam temu numer, wpiszemy to do inwentarza. I tu uwa¿aj, najwa¿niejsze... ka¿da nowo zakupiona rzecz oznacza wyrzucenie jednej starej. - A mo¿esz powiedzieæ po prostu, o co ci chodzi? - Czegokolwiek szukam, to stoi za czym¶. ¯eby cokolwiek wzi±æ, muszê poprzestawiaæ jakie¶ rzeczy. Wkurza mnie to. Nic nie stoi pod rêk±. Mamy za du¿o pierdó³! - Kochanie, ja nie mam za du¿o pierdó³. - Kaja, ja nie ¿artujê! Nie wolno ci kupiæ do kuchni nic bez mojej zgody. Czujê siê tu osaczony. - Przecie¿ mamy bardzo du¿± kuchniê. - W³a¶nie, a ja czujê siê osaczony. - Wiesz co?! To sama bêdê przygotowywa³a wszystkie posi³ki. - Oczywi¶cie, wybierasz drogê na skróty! Przygotowywanie przez kolejne x lat trzech posi³ków dziennie dla 4-osobowej rodziny ON nazywa drog± na skróty! Je¶li to nie jest kryzys wieku ¶redniego... to co to jest?
poniedzia³ek, 30 maja 2011
Jeste¶my na dzia³ce. Najpierw Kaj kosz±c trawê usi³owa³ skosiæ kêpê kwiatów, uznaj±c je za zielsko: - Ale Kaja, przecie¿ one nie kwitn±, sk±d mam wiedzieæ, ¿e to kwiaty? Potem Mona z przyjació³k± oskuba³y mi ten¿e kwiat z p±ków. Ruszy³o mnie nieco: - Nie bêdê nikogo wpuszczaæ na dzia³kê! Same szkody wyrz±dzacie. - Mnie mo¿esz czasami wpu¶ciæ, kto¶ musi wykonaæ ciê¿kie prace fizyczne - zg³osi³ siê na ochotnika Kaj. Wo³am: - Mój mê¿u i córy moje, do sto³u zapraszam! - Czy wo³a³a¶: "Mój mê¿u, panie mój i w³adco"? - dopytuje siê Kaj. - Tak w³a¶nie wo³a³am. - Aaa, to mo¿e przyjdê... Zrobiæ obiad to pryszcz! Trzeba umieæ stosownie zaprosiæ na niego.
sobota, 28 maja 2011
Krêcê siê po kuchni, Kaj obejmuje mnie i... chyba grozi: - Bym co¶ ci zrobi³, ale powiesz, ¿e ciê napastujê, wiêc idê... pod³ogê napastowaæ. - Nie skalecz siê!
pi±tek, 27 maja 2011
- Kaj, wracaj ju¿ do domu... zrobiê ci co¶ dobrego - obiecujê kusz±co. - No to chyba kanapkê z boczkiem - pada odpowied¼ zdradzaj±ca niewyszukane gusta mego mê¿a. Niech to nie zmyli nikogo! Oczywi¶cie, ¿e ONI my¶l± o jednym, ale czasami próbuj± siê maskowaæ. Chyba powinnam napisaæ o prezencie, który dosta³am od Mony na Dzieñ Matki, bo to do¶æ wyj±tkowy podarunek. Otó¿ otrzyma³am plastikowego anio³ka oderwanego od nagrobnego znicza [podejrzewam, ¿e z grobu jej Babci], pomalowanego [naprawdê nie wiem, jak jej siê to uda³o] plakatowymi farbkami na demoniczne kolory. Nie powiem, by³am nieco zaskoczona;)
czwartek, 26 maja 2011
Slawus i ja siedzimy w pracy na konsultacjach. Gadamy. Co pewien czas przychodz± studenci [w koñcu to czas dla nich]. Mój kolega zauwa¿a b³yskotliwie: - Ja móg³bym nawet polubiæ tê pracê, tylko ci studenci... po co tu oni?! - Niestety, ka¿da praca ma jaki¶ minus. W przypadku uczelni, to studenci. - Ale tu tych minusów s± tysi±ce... **** Skoñczy³am rozmawiaæ z Kajem przez telefon. Slawus z przekonaniem: - Tak, tak, faceci to pod³e dranie i ³obuzy. - Ty to powiedzia³e¶. Ja nie powiem z³ego s³owa o facetach, bo znam g³ównie fajnych go¶ci. Mam cudownego mê¿a, kapitalnego kolegê... Spojrza³ na mnie, wietrz±c podstêp. - A nie, nie znasz go. **** Co chwilê który¶ z kolegów zagl±da do naszego pokoju. Czêstujemy dowcipem, kaw± lub ma³± uszczypliwo¶ci±. Jeden z nich nadzia³ siê na to ostatnie i oznajmi³: - Powinni¶cie wywiesiæ na drzwiach ostrze¿enie: "Lo¿a szyderców". Slawus na to: - W³a¶nie zastanawiamy siê, czy nie lepsze by³oby: "Porzuæcie wszelk± nadziejê, wy, którzy tu wchodzicie."
¶roda, 25 maja 2011
Jeden z moich studentów niedawno by³ operowany. Kiedy zjawi³ siê na wyk³adzie, powita³am go s³owami: - Nie jestem pewna, czy dobrze pan zrobi³ przychodz±c w takim stanie na wyk³ad. Ja nie przesz³am ¿adnego przeszkolenia medycznego. - Ja u pani czujê siê pewnie i bezpiecznie. - Minie to panu niebawem - lada moment zaczyna siê sesja. - Pani potrafi tak okrutnie ¿artowaæ... - Potrafiê... z tym, ¿e to nie by³ ¿art.
wtorek, 24 maja 2011
Mona, siadaj±c do sto³u, rozla³a herbatê. Kaj: Na szczê¶cie, pobrudzenie obrusu mamy ju¿ za sob±, jak zawsze ubieg³a wszystkich Mona. Mona: Wygra³am? Kaj: Niezupe³nie... chyba ¿e zale¿a³o ci na zdobyciu punktów karnych? Mona: Nie zale¿a³o. Kaj: To nie wygra³a¶. Podaj nó¿, chcê uci±æ sobie drzemkê. Lulu: Znacie to: „Cz³owiek cz³owiekowi wilkiem, a kiwi kiwi kiwi”? Mona: Wiecie, ¿e kiwi to taki ptak? Ja: Równie¿ ptak. Mona: A wiecie, ¿e on nie lata? Ja: A dlaczego nie lata? Mona: Bo jest zielony? Kaj: A czy krokodyl jest bardziej d³ugi, czy zielony? My: ??? Kaj: Zielony! Bo d³ugi jest tylko od g³owy do ogona, a zielony jest te¿ po bokach. Wiem, poziom naszych rozmów nie jest zawy¿ony... byæ mo¿e nawet powinien niepokoiæ mnie fakt, ¿e ca³a rodzina odnajduje siê w tej konwencji.
niedziela, 22 maja 2011
Le¿ê padniêta w sypialni. Wchodzi Kaj z bardzo czytelnymi zamiarami. Broniê siê: - Niestety, dzi¶ nie mam ci nic do zaoferowania. Jestem wykoñczona. Nie mogê ruszyæ rêk±, ¿e nie wspomnê o innych czê¶ciach cia³a. - O kochana, ty zawsze masz co¶ do zaoferowania. Powiedzia³bym nawet, ¿e masz najlepszy wikt i oferunek pod s³oñcem. |